czwartek, 21 lutego 2013

MĘSKI PUNKT WIDZENIA NA TEMAT POSTA: KOBIETY, KTÓRE KOCHAJĄ ZA BARDZO, CZYLI COŚ DLA MŁODYCH MATEK I MĘŻATEK (KU PRZESTRODZE)

 A dzisiaj posta napisał za mnie ktoś inny. Jest to męska riposta na temat tego wpisu:

KOBIETY, KTÓRE KOCHAJĄ ZA BARDZO, CZYLI COŚ DLA MŁODYCH MATEK I MĘŻATEK (KU PRZESTRODZE) 

http://blogodzieciach.blogspot.com/2013/01/kobiety-ktore-kochaja-za-bardzo-czyli.html?showComment=1361481355532#c6323715275224260440

 Ponieważ nie chciałabym aby ta wypowiedź przeszła niezauważona (no bo ile osób przeczyta nowy komentarz pod starym postem) wrzucam ją oraz moją odpowiedź w formie nowego posta.
 
 
Ciekawe, że wy kobiety chcecie wszystko ale tak naprawdę same nie wiecie co chcecie.
Dla wielu mężczyzn nie ma problemu z pomocą, z zabawą z dziecmi itd. Ale to wy często generujecie problem, facet ma czas, nie jest zmęczony (tak wy możecie być zmęczone wg tego wpisu ale mężczyzna już nie) i chce się zająć to "strzelacie" przysłowiowego focha.
Często macie pretensje do mężczyzn, że mówią prosto z mostu - niby niegrzecznie - ale gdybyście Wy drogie kobiety mówiły prosto z mostu byłoby zdecydowanie łatwiej.

Kolejny problem - to co Lily napisała - chcecie pozostać kobietami ze swoimi pasjami ale facet swoich pasji nie może mieć bo np zdarzy się że stół w kuchni - jak wy to nazywacie - zagraci swoimi rzeczami, czy to modele, czy to figurki makiety itp.
Wasze rzeczy mogą leżeć na wierzchu - zawsze i wszędzie ale faceta nie. Jak macie kuku na punkcie np figurek porcelanowych czy tam małych misiów to muszą one mieć półki na to, ładnie wyeksponowane, ale gdy np facet ma np figurki to już nie mogą być wyeksponowane. To akurat taki średni przykład. Zawsze można sobie w sypialni (jak się nie ma dużego mieszkania) zrobić półkę czy coś.
Pasje to jedno ale chcąc same coś musicie też pozwalać drugiej stronie na ich pasje - tym bardziej, że nie zawsze pasje są wspólne (o to bardzo ciężko). Często same nie wiecie jakie macie pasje - chwytacie się wszystkiego i później marudzicie.

Sytuacja ma się podobnie z wyjściami - chcecie mężczyznę zmienić w pantofla, który będzie posłuszny jak piesek (jak chcecie pieska to sobie go kupcie albo zaadoptujcie) i nie pozwalacie mu wyjść czy narzucacie limity, ma być o 22 czy 23 ale same jak wyjdziecie to jak się wam spróbuje narzucić godzinę to robicie awanturę że całe miasto was słyszy. Nie mówię tutaj o sytuacji, że znika się na parę dni ale o sytuacji.

Wystarczy zapamiętać, że wszystko ma dwie strony a nie tylko jedną - kobiecą.

Trochę źle patrzycie na wiele rzeczy, istnieje pewien podział obowiązków, którego same nie chcecie zrozumieć lub nie chcecie widzieć. Dla przykładów: jeździcie samochodem ale jak coś się dzieje to z reguły idziecie do męża (czy kogokolwiek tam macie) i on jedzie do mechanika, jedzie na przegląd lub naprawia sam jak - wraca po tym do domu a kobieta w tym momencie potrafi często wyskoczyć z tekstem - że gdzie był, że nie pomógł przy obiedzie/dziecku/posprzątaniu.
Co do finansów - problem macie z tym, że np płacicie rachunki ale jeżeli facet ma płacić to tez wam nie pasuje (ponieważ np zobaczy, że sobie coś kupiłyście a miałyście się wstrzymać czy coś).
Większość kobiet niestety nie umie panować nad finansami - jak coś chcecie to często to kupujecie nie licząc się np z domowym budżetem i wydatkami.

Ja jak mogę to pomogę kobiecie, mnie to różnicy nie robi, ale same musicie się zastanowić nad sobą i zrobić podział.

Albo chcecie być partnerami albo księżniczkami. Kury domowe robicie same z siebie (co nieco prawdy napisałaś) ale w przypadku partnerstwa zdecydowanie nie równa się to zrobieniu pantofla z mężczyzny (do czego często dążycie).

No, wreszcie jakaś męska wypowiedź na tym blogu. Muszę powiedzieć, że zgadzamy się w wielu punktach - po pierwsze: kobiety czasem same przeganiają faceta od dzieci (zwłaszcza małych) bo "ja to zrobię lepiej" i oboje zgadzamy się, że to nie najlepszy pomysł. Absolutnie zgadzam się, że partnerzy powinni mówić sobie prosto z mostu, a nie posługiwać się aluzjami i fochami - z kim masz być szczery, jak nie z osobą, z którą dzielisz życie. Co do pasji, to u nas ja mam skłonności do majsterkowania, ale staram się nie zastawiać kuchennego stołu bo to ja bym dostała burę, że nie ma gdzie zjeść. Jak coś musi wyschnąć, to stawiam na szafę, gdzie nikomu nie przeszkadza. Mam też sporo rzeczy związanych z prowadzeniem bloga, ale są pochowane i posegregowane tak by nie leżały na wierzchu. Czasem trzeba pomyśleć jak realizować swoje pasje by nie przeszkadzać drugiej stronie. Jeśli chodzi o wyjścia i sytuacja, którą opisujesz nie jest tylko przykładowa, a z życia wzięta, to właśnie pora u Was na szczerą rozmowę. Ja nigdy nie powiedziałam mężowi o której ma wrócić czy jak często wychodzić, ale on ma "wbudowane" duże poczucie sprawiedliwości - jak sam częściej wychodzi, to zaczyna mi sugerować, że może ja bym gdzieś sobie wyszła. Podział obowiązków trzeba wypracować. Ja nie mówię, że macie dzielić każdy obowiązek na pół. U nas jest dokładnie tak jak mówisz - jeśli chodzi o auto, to w prawie wszystkim zdaję się na męża, ale on zdaje się na mnie jeśli chodzi o gotowanie czy kwestie zdrowotne. Każdy ma inne zdolności i trzeba je wziąć pod uwagę przy podziale obowiązków. U nas nigdy nie było rozmów typu "ja robię to, a ty tamto". Wszystko wychodzi naturalnie, ale mój mąż jest okazem wyjątkowym, a niestety z moich obserwacji wynika, że wielu facetów ma skłonności do pasożytnictwa i kobiety, które nie potrafią postawić granic, kończą robiąc wszystko od A do Z, dlatego namawiam do tego by od początku myślały o tym, że podział obowiązków jaki ustalą na początku stanie się oczywistością. Co do finansów, to ja i mój ślubny chyba jesteśmy typami umiarkowanym, więc u nas to nigdy nie był temat do drążenia. Mamy ustalone kto za co płaci żeby nie było bałaganu i szafa gra. Ogólnie, ja obstaję za wersją partnerską i nie wydaje mi się bym miała tendencję do robienia pantofla z partnera, choć oczywiście to jego należałoby zapytać. Dzięki za komentarz, bo pokazuje on drugą stronę medalu i jeśli facet ma odwagę na spokojnie wyłożyć swoje argumenty kobiecie to może pomóc w dojściu do systemu, który będzie działał. Amen ;-)

2 komentarze:

  1. Wiesz, coś w tym jest. Ostatnio w przychodni zapisując małą na szczepienie widziałam scenkę, kiedy to rodzice wspólnie zajmowali się maluszkiem, góra dwumiesięcznym. Wiadomo, takie maluchy potrafią się rozpłakać bez powodu, tzn. powód jest drobny, ale to ich jedyny sposób na komunikację ze światem, to co innego mają robić. Pech, że malec rozpłakał się na przewijaku, gdy stał obok niego tata. Jego mama od razu fuknęła na tatę z pretensją: "Co mu zrobiłeś!" Gdyby mój partner odezwał się tak do kiedykolwiek, chyba bym ubiła na miejscu i vice versa. Jak można tak postępować? A to wyglądało za normę, bo tatuś się nawet nie zdziwił, tylko odruchowo odsunął od dziecka. A potem takie dziewczyny płaczą, że siedzą same w domu i im nikt nie pomaga. Nic dziwnego, skoro nie szanują tych, którzy im pomagają...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyszło mi jeszcze coś do głowy. Pytanie drogi Anonimie czy chciałeś się tylko wyżalić np: po kłótni z partnerką, wziąć udział w teoretycznej dyskusji czy rzeczywiście masz takie problemy i chcesz je rozwiązać. Nie mam zamiaru praktykować niechcianego poradnictwa, więc jak nie chcesz, to dalej nie czytaj. Oto kilka prostych patentów na porozumienie. Chcesz się rozłożyć z majsterkowaniem? Może kobieta cały dzień w pocie czoła czyściła kuchnię (faceci często nie zdają sobie sprawy ile prace domowe zabierają czasu i energii - wiem coś o tym bo w domu rodzinnym nie miałam żadnych obowiązków i też niewiele o tym wiedziałam) i wkurzy się jak będzie chciała odpocząć z kubkiem kawy, a tu zastanie Twój bajzel. Przed rozłożeniem się z warsztatem powiedz: "Mam kilka modeli do sklejenia, potrwa to kilka dni, bo muszą schnąć/będzie nieprzyjemny zapach i trzeba będzie wietrzyć itd. gdzie mam się z tym rozłożyć by Ci nie przeszkadzać?" To nie jest wielkie ustępstwo z Twojej strony a cel swój osiągniesz. A jak jeszcze dodasz "Miałem zamiar się rozłożyć w kuchni, ale widzę, że się tyle nasprzątałaś, że nie chciałbym Ci wszystkiego pobrudzić" to wręcz zarobisz plusa. Co do wyjść, to uzgadniając z partnerką męskie piwo/wyjście na mecz itd. powiedz jej: "Chciałbym w środę wyjść z kumplami i tak sobie myślę, że Ty ostatnio dawno nigdzie nie byłaś. Może ja wyjdę w środę, a ty zaplanuj sobie coś na jakiś dzień. Zabiorę dzieciaki na basen/spacer/sanki/pobawię się z nimi (i tu zapraszam do lektury mojego bloga ;-), a ty sobie odsapniesz" - czy myślisz, że Twoja kobieta nie zareaguje lepiej na takie coś niż na oświadczenie "W środę wychodzę"? I na koniec najcięższy kaliber. Przyznaj się sam przed sobą czy jesteś w stanie zwalczyć wewnętrznego lenia dla dobra związku. Jeśli tak, to poproś partnerkę by zrobiła listę rzeczy, które są do zrobienia w domu i niech zaproponuje jakie obowiązki chciałaby żebyś przejął i jak często będziesz to robił. Jak już dojdziecie do konsensusu to trzymaj się danego słowa jak Zawisza Czarny. Czasem kobiety się wkurzają, że faceci nie widzą, że kurz wala się po podłodze i o wszystko trzeba ich prosić, a często i po 5 razy. U nas obowiązki domowe same się podzieliły - męża wkurzają brudne gary, więc je myje. Jemu łatwiej wynieść śmieci bo nie chodzi wszędzie z dzieckiem, torebką, dziecięcymi bambetlami, więc to również jego działka. Ja nie znoszę brudnych blatów i ogólnego bałaganu, więc sprzątam po dziecku i dbam o odkładanie rzeczy na miejsce. Mam też więcej czasu, więc częściej ja robię pranie i prasowanie, ale mężu jak widzi, że mu koszul brakuje też potrafi się za to wziąć. Pomyślcie o tym co komu łatwiej zrobić, co komu lepiej wychodzi, co kto jest w stanie regularnie robić. Co do pasji, to co w tym złego, że kobieta raz ma taką, raz siaką, a niech sobie ma. A to, że ma inne pasje niż Ty, to też nic złego. Macie przynajmniej szansę od siebie odpocząć realizując je. Ważne by mieć dla siebie trochę zrozumienia. Mnie piłka nożna interesuje tyle co zeszłoroczny śnieg, ale wysłucham czasem czegoś na ten temat. Mężu też z litościwą uwagą wysłucha o moich dokonaniach "artystycznych" i każdy jest szczęśliwy.

    OdpowiedzUsuń