czwartek, 21 czerwca 2012

Z życia wzięte, czyli o tym jak mężowskie imprezy pozytywnie wpływają na kreatywność żony ;-)


Szanowny małżonek wybył na pępkowe. Zastanawiające, że baba się namęczy, a to chłop idzie pić. To jej by się przydało strzelić kielicha, albo i dwa – na obie nóżki. Właściwie to cztery kieliszki by się przydały – na dwie swoje nóżki i na dwie dziecka. A co gdyby były bliźniaki? To kieliszków byłoby sześć. To już zdecydowana przesada. Zresztą, większość kobiet i tak karmi piersią (albo chociaż próbuje), więc alkohol nie wskazany. Właściwie jak sobie przypomnę, to po porodzie nawet zasnąć dobrze nie mogłam, hormony buzowały (u mnie na szczęście w pozytywnym sensie) i nie sądzę bym miała ochotę na damskie pępkowe. Pewnie właśnie dlatego to faceci idą pić. Zresztą, ja nie o tym. W związku z nieobecnością Małżowinka (jak czasem nazywam mego lubego), wzięłam się za realizację planu, który od jakiegoś czasu (konkretnie od wczoraj) kiełkował mi w głowie. Będę tworzyć blog. Zamysł jest taki, że wrzucę coś od siebie - jakieś anegdotki z życia i pomysły na zabawy z dziećmi, a co z tego wyjdzie, czas pokaże...  Pomysł wziął się stąd, że lubię dzieci (z wzajemnością) i znajomi zaczęli mnie namawiać na związanie mojej przyszłości z dziećmi. Nie bez znaczenia dla nich pewnie był fakt, że na większości imprez kończyłam na dywanie z najmłodszymi uczestnikami imprezy układając klocki lub poddając się (z różnym skutkiem) zabiegom upiększającym. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że moje pomysły zachęcą Was do spędzenia czasu z dziećmi inaczej niż przed telewizorem. Pamiętajmy, że wspólna zabawa pomaga nawiązać bliższe relacje z dzieckiem i że czas, który mamy z naszymi dziećmi nigdy się nie powtórzy – nie zmarnujmy go zatem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz